PB163576

Ludzik Michelin jakoś nigdy nie przepadał za dużym kołem, choć przecież ten najsłynniejszy gumowy Francuz, oponiarski ekspert powinien przewodzić europejskiej elicie, zwłaszcza, że jego opony MTB zdobyły wiele nagród. Tymczasem nasz "Misiek" oferował do niedawna ledwo jeden model. Na szczęście coś drgnęło...

Michał Śmieszek

To "muśnięcie skzydeł komara" nazywa się Michelin Wild Race'R. Opona weszła do sprzedaży już w 2010 roku, więc nie ma się co podniecać. Co więcej, Francuzi poszli po najmniejszej linii oporu i nieco przeprojektowali udany bieżnik opony Dry2. Na szczęście "kopia" ograniczyła się wyłącznie do wzoru, a nie do dyskusyjnej jakości materiału, z którego przez jakiś czas słynęły Miśki.

Niestety za nowymi oponami ciągnęło się jakieś fatum, gdyż najwyraźniej producent sam nie wierzył w sukces własnego produktu i nie nadążał z dystrybucją. A to z kolei odbiło się czkawką na krajach takich jak Polska, traktowanych bardzo po macoszemu. Stwierdzenie być może krzywdzące, ale prawdziwe w kontekście opony, którą dostaliśmy do testów dopiero parę miesięcy temu. Sęk w tym, że projektanci z Michelin już mieli powyżej uszu słuchania o kopiowaniu starych wzorów i na sezon 2011 przygotowali kompletnie nowego "dzikiego ścigacza". A w nasze zgrabne ręce trafił model 2010...

PB163576

Jestem jednak przekonany, że nie będziecie zawiedzeni tym lekko zdezaktualizowanym testem, gdyż oba modele funkcjonują obok siebie...aż do wyczerpania zapasów. Ale od początku...Michelin Wild Race'R jeszcze zwinięty i zakneblowany plastikowym zipem sprawia bardzo dobre wrażenie. Czuć i widać, że zastosowano konkretną ilość gumy...gumy, a nie "gumo-papieru". Ścianki boczne są wyraźnie bardziej mięsiste od twardego "czoła". Waga jednoznacznie potwierdziła powyższy opis - 690g! i nie ma przeproś. "Chmmm....Wild Race'R powiadasz"....tiaaa, fantazja w nazewnictwie niektórych ponosi bardzo daleko...niespełnione marzenia żabojada.

PB163587

Bieżnik naszego dzikuska, prawie-kopia modelu Dry2 jest bardzo charakterystyczny, dosyć "gęsty" szczególnie w środkowej części, gdzie tworzy jednolitą powierzchnię. Poszczególne klocki nie są wysokie, ale też nie skrajnie niskie - tym samym oponę spokojnie klasyfikujemy w górnym przedziale rodziny "nisko profilowych". Bieżnik jest kierunkowy - producent zaleca odwrotne założenie w przypadku tylnego koła tak, aby opona wgryzała się w glebę. Po bezproblemowym montażu i konwersji na bezdętkę Misiek okazuje się być przyjemnie obłą oponą...baaa przy ciśnieniu 3.0 bara to relatywnie duży balon. Napis na boku sugeruje rozmiar 2.1". Suwmiarka nie daje się zwieść...- elektroniczny wyświetlacz pokazuje 54,62 mierzone "po klockach" i niecałe 54mm mierzone "po balonie". Niemożliwe...a jednak! Tu wypada powiedzieć, że Michelin należy do niewielkiego grona producentów, którzy nie zawyżają rozmiarówki. Duży plus za podtrzymanie tej opinii.

PB163579

Według producenta "dziki ścigacz" najlepiej czuje się na szutrowych trasach, z niewielką ilośćią luźnego materiału, piachu etc. Oczywiście najlepiej jeśli warunki pogodowe będą suche, choć opona powinna sobie poradzić również w niezbyt gęstym i lepkim błocku.

Szukając potwierdzenia powyższych słów, oponę testowaliśmy w zmiennych warunkach terenowych. Z pogodą akurat wyszło różnie, tym bardziej, że tegoroczna jesień wyjątkowo oszczędza Polskę. Jest sucho i trzeba się troszkę namęczyć aby znaleć kawałek sensownego błota. Rozpędzanie poprawnie napompowanego Widlracer'a nie stanowi tytanicznego wyzwania. Rower przyjemnie nabiera prędkości - tzn nie wyplujemy płuc. Niemniej prawie 700g, nawet niskoprofilowe, to nadal więcej niż sporo lżejsza konkurencja z Niemiec, Włoch lub Tajwanu.

Skoro udało nam się ruszyć, to trzeba powiedzieć, że w kontekście masy,  Michelin na asfalcie sprawuje się bardzo dobrze - utrzymanie zadanej prędkości także nie jest wyzwaniem. Najwięcej zalet Misiaczek pokazuje, gdy w miejsce asfaltu pojawia się leśna, dobrze ubita ścieżka...Trakcja jest po prostu wzorowa. Tak samo przyzwoicie obie opony sprawują sie na luźniejszym podłożu, kiedy istotna jest także kontrola kierunku. Tu przydaje się kierunkowy bieżnik na przedniej oponie. Na podjazdach Wild Race'R radzi sobie poprawnie. Proszę nie odbierać tego perioratywnie - przy odpowiedniej technice da się na tym wdrapać niemal na każdą górkę, tyle że trzeba pilnować szlaku, zwłaszcza kiedy ziemia mokra. Suche podłoże wzniesień jest za to doskonałą pożywką dla ostro zakończonych klocków.

PB163574PB163575

Kłopoty z utrzymaniem przyczepności pojawiają się na wilgotnych liściach, korzeniach, gdzie twardy i gęsty bieżnik niechętnie przykleja się do śliskiej nawierzchni. Równie istotną kwestią co technika jazdy, jest dobór właściwego ciśnienia. Dzięki dosyć dużej "pojemności" własnej, Wild Race'R spodoba się cięższym użytkownikom ( + 95kg), gdyż umożliwi komfortową i efektywną jazdę na nieco niższym ciśnieniu, ale uwaga!  w mojej opinii ten próg oznacza 2,5 bara, jeśli płuca mają pozostać na swoim miejscu, a przemieszczanie się ma być przyjemnością - nie walką.

Wyraźnie obły kształt w połączeniu z dobrze dobranym "wysokim" bieżnikiem po bokach gwarantuje zupełnie przyzwoitą kontrolę trakcji w zakręcie na niemal każdej suchej, luźniejszej nawierzchni. Raz jeszcze należy zachować rozsądek, gdy do lasu trafimy w jesienny wilgotny poranek, ponieważ tak jak na podjazdach tak i tu brakuje chwilami przyczepności.

Trwałość....chmmm...trudno ocenić jednoznacznie, gdyż obie gumy przejechały ledwo 1100km w niezbyt destrukcyjnych okolicznościach przyrody. W tym czasie żaden  z klocków nie oderwał się niespodziewanie, ani też nie doszło do rozdarcia, za co obwiniam dobrze dobraną gumową mieszankę. Dla niektórych z Was taka opinia może być zaskoczeniem, gdyż różnie bywało z jakością "miśków".

Podsumowując krótko własne wrażenia, stwierdzam, że Michelin Wildrace'r 2010 vel Dry2 to w gruncie rzeczy bardzo dobra uniwersalna opona na co dzień. Definiuje to akceptowalna masa, oraz poprawna praca praktycznie w każdych napotkanych przeze mnie warunkach. Atutem jest bardzo dobra podatność na konwersję UST, nie trzeba wcześniej "rozbić" opony. W przypadku przeróbki na bezdętkę możemy pokusić się nawet na start w maratonie bez ryzyka bujania się na jego szarym końcu. Tym bardziej więc będą zadowolone z "Miśka" osoby traktujące rower zabawowo. bez wyścigowej napinki. Szkoda, że nie możemy porównać obecnie panującego nowego bieżnika Wildracer'a. Z opinii wyczytanych w sieci, Francuzi postawili jednak na obniżenie masy oraz zmniejszenie oporów toczenia, co z pewnością odjęło przedstawionej  wyżej "uniwersalności". Nooo, ale w końcu nazwa "Wildrace'r zobowiązuje.

BTW....Wild Race'R 2011 wygląda tak:

Frostbike2011B-018

(fot: www.29inches.com)