Śnieg szmieg. No i co z tego, że śnieg? Gdzie by się nie odwrócić zewsząd słychać “już mam dosyć tej pogody” i “niech ta zima się wreszcie skończy”. No nie mogę! A gdzie radość z życia? Gdzie szklanka do połowy pełna? Z pewnością istnieje jakaś religia na świecie, która głosi, że człowiek powinien cieszyć się z tego co ma, albo chwytać moment, czy coś podobnego. A może po prostu “oni” nigdy nie jeździli rowerem po śniegu?
Dorota Rajska
Skoro można zimną biegać na nartach, jeździć na łyżwach, chodzić w rakietach śnieżnych, to dlaczego ludzie się dziwią, kiedy mówi się o wyjściu na rower?
Moje ulubione pytanie, to: "czy nie jest mi zimno?". Ostatnio zaczęłam wymyślać coraz ciekawsze odpowiedzi. “Jak się nie ubiorę, to owszem”. “Przecież nie jeżdżę w letnich ciuchach”. “A tobie zimą nie jest zimno?”
Pamiętam jak kiedyś w biurowej windzie spotkałam osobę, która dopiero co przyjechała skuterem, a ja rowerem do pracy. Ona, sina, trzęsie się z zimna, ja, czerwona na twarzy i mokra od potu. Zatem wracając do pytania czy nie jest mi ziomno, odpowiadam: nie. Zimą na rowerze nie jest mi zimno.
Jak jest? Wspaniale!
Na śniegu wszystko jest piękniejsze. Płaska, nudna ścieżka robi się trudna i ciekawa. Najmniejsza zmiana toru jazdy wymaga pełnej koncentracji i nie lada umiejętności, a walory treningu wytrzymałościowego są nieocenione. Ale jazda na śniegu ma jeszcze inne zalety. Jest niezastąpionym treningiem techniki, doskonałym to trenowania jazdy po piachu i błocie. Ponadto nareszcie upadki są niemal zupełnie bezbolesne. Można na przykład bez końca trenować wskakiwanie i zeskakiwanie z roweru w czasie jazdy. Albo inne sztuczki.
Ale co tam trening czy technika. Najwspanialsze w jeździe zimą jest sama jazda. Przyjemny skrzyp śniegu pod kołami, satysfakcja wyprowadzenia roweru z zakrętu, sam fakt utrzymania się w siodle.
Ponadto można komuś zrobić psikusa i będąc z przodu sięgnąć po gałązkę zrzucając pryzmę śniegu na jadącego z tyłu...Zatem Panie i Panowie. Polecam wyluzować i cieszyć się z tego, że wciąż mamy śnieg. Zabrać berbecia, męża, żonę albo po prostu znajomych i wyskoczyć do lasu. A co, jeśli przyszłej zimy przyjdzie zapowiadane globalne ocieplenie?
Widoki zapierają dech w piersiach a humor po powrocie poprawia się sam. Tak jakoś.